środa, 12 marca 2008

Pierwsze spotkanie z koordynatorką


Nasza-szkoła.lizbona


Kolejny, drugi dzień naszych portugalskich wojaży był bardzo leniwy.

Wstałyśmy z Anią ok. godz. 14:00

Potem śniadanie (czyt. zupka chińska) i w droge! Trzeba się w końcu przywitać z koordyantorką.

Napisałyśmy jej wcześniej maila, co by ją uprzedzić o naszej wizycie. Nie przejęła się nami...hehe Odpisała cos na odczepne, ani nie podała gdzie przyjmuje interesantów ani nic miłego. Nic, jakoś tak przykro. No, ale my z Anią w podskokach ruszyłysmy na poszukiwanie szkoły.


Metrem. Od naszej stacji - Chelas okazało się, ze to niezły kawał drogi i czaasu zajmuje. 3 linie metra, 2 razy przesiadka, a na koniec 15minut pieszo pod stroma górkę.

Oczywiście niech nikt sobie nie mysli, ze nam tak łatwo udało się tam trafic za 1-ym razem. Nie, nie... oj nie:) My fuksiary mamy szczescie. W metrze jechal z nami jakis młody człowiek, który zainteresowania naszego nie wzbudzil. Za to my jego tak i tuz po wyjscu z metra - zaoferowal nam pomoc. Ba.. nawet nas zaprowadzil do szkoły:P Imienia jego nie znamy, ale pozdrawiamy i wiemy, ze jest kierowca autobusu i pochodzi z ukrainy:))

Spotkanie z Carla!!! Nie da sie zapomnieć!!! Zaznacze od razu, ze było jakoś przed 16:00, a ona dyżurek miala do 16:30. Zdygotane, przestraszone stanęłyśmy oko w oko z CARLA RHUIVO. Usmiech - nasz oczywiście. U niej tylko grymas na twarzy, cos w stylu "łooo.. maaatko". Przedstawiłysmy się z Anią, a ona do nas, że nie ma dla nas czasu teraz. Zdążyła nam jeszcze zakomunikować, ze studiujemy po portugalsku, a nie po angielsku!!! (jak mówiono nam w Polsce) i dała nam Kit Erasmus - teczke z mapka i karta do telefonu UZO i jakieś do poczytania ulotki.

Tyle. Cóż... więcej czasu dla nas nie miała. W międzyczasie musiała odpisywać na yahoo msn... :))

Wyszłyśmy od niej lekko zniesmaczone całą tą sytuacją... dalej jakbym miała pisać to by już tylko pzekleństwa leciały, wieć zakończe i lece w kime...



Ja z Anią... przyzwyczajamy się do budynku szkoły.

Brak komentarzy: